MuraAka.Umm...Umm.Miłego czytania ;3;
Z pewnością nigdy nie zapomnę,tego
momentu. Gdy powiedziałem to wreszcie na głos.
Aka-chiin -jęknąłem niechętnie-Oddaj
mi jeee- spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem próbując odzyskać
swoje chrupki.
-Ani mi się śni Atsushi,idź biegać
to może ci oddam-powiedziała moja pierwsza i zapewne ostatnia
miłość. A mianowicie,mój trener.
-Ale Aka-chin ja potrzebuje ich
zjeść,inaczej nie pobiegnę-spojrzał na niego chłodnym wzrokiem i
wzdychając ciężko podał mi upragnioną paczkę chrupek.
-Aka-chiiiiin ...Dzięękuuje!-wręcz
rzuciłem się na niego ignorując paczkę z przysmakiem. Starałem
się wykorzystać każda możliwą okazje by móc go
dotknąć,przytulić,otrzeć się o niego...
--Wiem że gdybym tego nie zrobił,to
byś mi nie dał spokoju.-powiedział odpychając mnie od siebie
.Zabolało. Odsunąłem się od niego biorąc do rąk paczkę i
podjadając powoli chrupki. Po chwili chwyciłem jednego w palce i
przyłożyłem do jego ust,bez wahania uchylił wargi i uchwycił
nimi chrupka oczywiście ocierając się nimi o moje palce. Przez
moje ciało przeszedł przyjemny acz niepożądany w tym momencie
dreszcz.
-Oiii...Aka-chiiin,chodźmy dziś do
mnieeeee.-jęknąłem mu do ucha obmyślając w głowie plan.
-Przecież wiesz że mam dużo
pracy.-westchnął spoglądając w moje oczy-Jak się ze wszystkim
uporam to pójdziemy -ucieszyłem się -Ale teraz idź biegać z
resztą-zerwałem się od razu do nich i zacząłem biegać koła
dookoła sali. Po jakimś czasie Akashi ogłosił koniec treningu i
nie patrząc na nikogo ruszył do swojego gabinetu. Wpełzłem już
nieźle wymęczony pod prysznic i obmyłem się i ubrałem w swoje
codzienne ciuchy. Po chwili zapukałem do jego gabinetu. Usłyszałem
tylko ciche wejdź i otworzyłem drzwi spoglądając na niego z
lekkim uśmiechem,uzupełniał papiery w pełnym skupieniu.
Podszedłem do niego powoli i musnąłem go dłonią po
policzku,wbrew pozorom otarł się lekko o nią przymykając oczy.
-Aka-chin...Może lepiej daj te papiery
Momoi?Jesteś wykończony,pewnie znów nie spałeś całą
noc.-mruknąłem będąc jednocześnie zadowolony jego reakcją i
jednocześnie niezadowolony jej powodem.
-Mmm...Sam powinienem się z tym uporać
,po to tu jestem-westchnąłem ciężko.
-Widzę przecież ze padasz z nóg-
mruknąłem starając się nie narażać na żadne cielesne obrażenia
z jego strony.
-Atsushi...-przymknął oczy. Po chwili
odetchnął głęboko wciąż ich nie otwierając.-Zawołaj ją
tutaj.-i jak kazał tak zrobiłem po chwili Momoi razem ze mną
przyszła do jego gabinetu. Uśmiechnęła się lekko i pogłaskała
go po głowie. Zabrała od niego papiery i poklepała po ramieniu.
-Akashi-kun idź się przespać ja się
wszystkim zajmę-powiedziała troskliwym,wręcz matczynym głosem. Za
to ją lubiliśmy. Oczywiście czerwonowłosy przestał już
reagować co oznacza że prawie śpi. Ująłem go pod pacy i
chwyciłem po chwili trak że znalazł się na moich plechach.
-Oi,Aka-chin trzymaj się mocno-Lekko
rozbudzony ujął mnie pod szyje i zakleszczył nogi wokół mojego
pasa .Ruszyłem powoli biorąc do ręki swoją i jego torbę. Na
szczęście do mojego mieszkania nie było zbyt daleko. Mieszkałem
sam więc nie było problemu z rodzicami. Otworzyłem drzwi kluczem i
wszedłem do środka zamykając drzwi noga,Akashi mruknął cicho a
ja położyłem go delikatnie na moje łózko. Odstawiłem nasze
torby i zamknąłem drzwi na klucz. Wróciłem do niego. Leżał
skulony i dłonią zwinięto w pięść przy ustach,okryłem go
kołdra i pogłaskałem po głowie. Wyglądał tak uroczo. Pochyliłem
się nad nim i pocałowałem go w czoło .Nie obudził się,ale
przewrócił na plecy ręce rozrzucając po swoich dwóch stronach.
Wyglądał tak bezbronnie...Pocałowałem go delikatnie w usta,ale
gdy tylko poczułem ich smak nie mogłem się powstrzymać,wpiłem
się w nie liżąc delikatnie wargi,otworzył gwałtownie oczy i
odepchnął mnie od siebie gwałtownie siadając
-Atsushi co ty robisz?!-krzyknął
oburzony .Ale to mi już nie przeszkadzało. Wpiłem się namiętnie
w jego usta penetrując podniebienie i policzki chłopaka. Nie
walczył,nie oddawał pocałunku. Nie robił nic. Oderwałem się od
niego z przerażeniem. Co teraz zrobi?Spojrzałem na niego uważnie.
Rozszerzone oczy lekko rozwarte usta. I on mi się przypatrywał.
-Atsushi...Od jak dawna?-zapytał
szeptem.
-Od zawsze...Zawsze Cię
Kochałem.-mruknąłem patrząc w jego oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz