sobota, 18 maja 2013

Namiętność.


AoKuro
No, z Daikim nie da się nie użyć nieco nieprzyzwoitych słów. Mówi się trudno cx

Tak...To mnie cholernie podniecało. To, że tylko mi pokazuje taką minę. Te oczy...Te rozwarte pociągające usta. To mój ideał.

Diabli z tym, że moim ideałem jest mężczyzna. Tak jestem gejem, no, przynajmniej na to wychodzi, w końcu osoba którą piepr...Kocham, to facet. Facet, z tak błękitnymi oczami jak jego włosy. Całkowicie beznamiętną twarzą i niesamowicie drobną posturą ciała jak na sportowca w wieku nastoletnim. Wręcz jest prawie niewidoczny. Jego twarz zawsze mnie wkurzała, aż do tej chwili. Chwili gdy pokazał mi swoje prawdziwe oblicze.

   Po meczącym treningu udaję się do szatni, tam od razu wskakuje pod prysznic, nic nie działa lepiej na spocone i przemęczone ciało niż prysznic. Dziś byłem wyjątkowo zmęczony, prawie cała noc nie spałem. A do tego ten cholerny cwel, ten diabeł Akashi, zrobił nam dziś taką mordęgę że ja pierdziu. Wyczłapałem z kabiny i ujrzałem przebierającego się niebieskowłosego. Uniosłem lekko brew, zimna woda ostudziła mnie całkowicie, ale byłem znudzony, więc ciekawy jego reakcji przejechałem zimnym jak lód palcem po jego rozgrzanym kręgosłupie. Zadrżał pod moim dotykiem i spojrzał na mnie.
    I wtedy się zaczęło. Jego twarz... Jego mina... Dosłownie, chyba pierwszy raz go takim widziałem. Lekko rozszerzone oczy i na wpół otwarte usta. Nie mogłem się powstrzymać. Pochyliłem się nad nim i pocałowałem go. Na wpółświadomy tego co robię. Ale reakcja chłopaka zaskoczyła mnie, położył mi rozgrzane dłonie na torsie próbując mnie odepchnąć. Pierwszy raz poczułem... Podniecenie. Przez sam dotyk. Spojrzałem na niego. A to przelało szale, oczy przymrużone, policzki zaczerwienione, brwi wygięte i skierowane po przekątnej w dół. Pierwszy raz go takim widziałem. Gwałtownie wpiłem się w jego usta wsuwając język do środka, nie sprzeciwiał się już, a nawet, zaczął nieudolnie oddawać pocałunek. Przesunąłem dłonią wzdłuż jego talii i pozostawiłem ją na jego biodrze lekko je masując. Pragnąłem go. Ale niestety. Usłyszeliśmy szczęk zamka. Nasz trener wychodził ze swojego gabinetu.Wystraszony odskoczyłem od drobnego chłopaka, a on chwycił swoją torbę i nakładając koszulkę na blade ciało wybiegł z szatni. Zagryzłem mocno wargi. Ten cwel wręcz zignorował moją osobę i również ruszył do wyjścia. Poddany nałożyłem na siebie ubrania i wyszedłem z pomieszczenia. Otworzyłem powoli drzwi, a w nich... Ujrzałem Tetsuye.

-Tetsu...

-Czekałem na Ciebie-powiedział tylko swoim codziennym obojętnym tonem i odwrócił się do mnie tyłem ruszając przed siebie. Prychnąłem cicho i rzuciłem się na niego zarzucając rękę na jego ramie, co prawie poskutkowało upadkiem.
-No, idziemy do mnie.- skinął głowa, to będzie długa noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz