Nareszcie!Ja Asu o godzinie 23.17 napisałem KiKasa!Weeeee brawo dla mnie <3 Yaaaay
Jego dłonie zacisnęły się kurczowo
wokół mojej tali w niemal błagalnym geście.
-Yukio proszę nie odchodź-wyszeptał
mi do ucha pochlipując cicho.
Miałem tego serdecznie dość!Nie dość
że muszę go pocieszać,to potem mnie jeszcze obraża,a teraz błaga
bym został.
-Ryuota- zwróciłem się do niego
ostro resztkami sił próbując nie rzucić się w jego
ramiona.-Nawarzyłeś sobie piwa teraz musisz je wypić. Sam-prawie
na niego warknąłem , a on momentalnie rozluźnił uścisk. Przestał
już nawet drżeć. Podniósł zapłakana twarz w moją stronę
patrząc mi w oczy.
-P...Przepraszam-wychlipał drżącym
głosem-Nie dość że mnie pocieszasz,to jeszcze na ciebie
krzyczę....Przepraszam,ale proszę nie odchodź....-znów zniósł
się szlochem chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Powód
przez który płacze jest chyba oczywisty .Praca. Szkoła
.Koszykówka. Trudno to wszystko ze sobą pogodzić. Przerosło go
to. Jak zwykle przyszedł do mnie by się wyżalić,ale to już
zaszło za daleko. Naprawdę tak bardzo pragnę...
-Ryouta...-pogładziłem jego włosy.
Wymiękłem-Bedze dobrze. Zobaczysz...-Wciąż głaskałem go
spokojnie,na nic więcej nie było mnie stać. Wtulił się we mnie
nie starając się nawet powstrzymać szlochu. Pochyliłem się lekko
nad nim i złożyłem pocałunek na jego głowie. Podniósł ją i
spojrzał mi prosto w oczy. Był w fatalnym stanie. Przekrwione oczy,
czerwony nos i policzki ,po których wciąż spływały łzy .
Starłem je kciukiem i uśmiechnąłem się pocieszająco. Wciąż
wpatrywał się w moje oczy .Po chwil wyprostował się lekko. I
...pocałował mnie. Na początku chciałem go odepchnąć , ale
usprawiedliwiłem samego siebie tym,że mogę pogorszyć jego
sytuacje odpychając go w takim momencie. Widząc że się nie
sprzeciwiam pogłębił pocałunek wsuwając mi język do ust.
Penetrował moje podniebienie,policzki ,zęby,ocierając się raz po
raz o mój język .Coraz bardziej czerwony na twarzy zacząłem
powoli odpychać go od siebie. Dreszcze podniecenia przechodziły po
moim całym ciele. Odsunął się ode mnie patrząc z niepewnością
w oczach. Zagryzłem wargi.
-Y-Yukio...Ja..Ja
przepraszam....-pokręciłem głową i spuściłem ją w dół by nie
widział mojej twarzy.
-R-Ryouta...Czemu...Czemu to
zrobiłeś...Czy...-znów przegryzłem mocno wargę. On za to
przyłożył mi dłoń do podbródka i uniósł go lekko do góry.
-Kasamatsu-san...Kocham
cię...-otworzyłem szeroko oczy niedowierzając w jego słowa.
-S-Słucham?...T-T-T-Ty K-k-k-kochasz
?!….Z-Znaczy że szanujesz?..Aahahah- przemyślałem jego każdą
możliwą odpowiedz.
-Nie!Kocham cię!Naprawdę!-powiedział
patrząc na mnie powarzenie,odwróciłem od razu wzrok, a on znów
mnie pocałował. Na początku nie reagowałem. Nie chciałem,.ale po
chwili poddałem się przyjemnym dreszczom w podbrzuszu i
odwzajemniałem jego pocałunki coraz namiętniej. Ocieraliśmy się
językami aż obiekt mych westchnień wsadził mi dłoń po
koszule,oderwałem się od jego ust.
-K-Kise...-jęknąłem cicho nie mogąc
opanować swojego głosu.
-Tak...Senpai- zamruczał mi do ucha.
Całkowicie przejął sytuacje. Nie wiedziałem co się ze ma dzieje.
Po chwili odsunąłem go od siebie.
-R...Ryouta....Kocham
Cię....-przegryzłem znów mocno wargę ,a Kise zaśmiał się
melodyjnie.
-Wiem o tym...Doskonale wiem-cmoknął
mnie w usta z lekkim uśmiechem-Poczułbym się lepiej gdybyś mnie
jeszcze raz pocałował-zaśmiał się na co ja uderzyłem go z
pięścią w głowę.
-Zbok-mruknąłem
-W-Wyybacz..-uśmiechnął się ze
łzami w oczach.