środa, 29 maja 2013

Nie odchodź



Nareszcie!Ja Asu o godzinie 23.17 napisałem KiKasa!Weeeee brawo dla mnie <3 Yaaaay



Jego dłonie zacisnęły się kurczowo wokół mojej tali w niemal błagalnym geście.

-Yukio proszę nie odchodź-wyszeptał mi do ucha pochlipując cicho.

Miałem tego serdecznie dość!Nie dość że muszę go pocieszać,to potem mnie jeszcze obraża,a teraz błaga bym został.

-Ryuota- zwróciłem się do niego ostro resztkami sił próbując nie rzucić się w jego ramiona.-Nawarzyłeś sobie piwa teraz musisz je wypić. Sam-prawie na niego warknąłem , a on momentalnie rozluźnił uścisk. Przestał już nawet drżeć. Podniósł zapłakana twarz w moją stronę patrząc mi w oczy.

-P...Przepraszam-wychlipał drżącym głosem-Nie dość że mnie pocieszasz,to jeszcze na ciebie krzyczę....Przepraszam,ale proszę nie odchodź....-znów zniósł się szlochem chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Powód przez który płacze jest chyba oczywisty .Praca. Szkoła .Koszykówka. Trudno to wszystko ze sobą pogodzić. Przerosło go to. Jak zwykle przyszedł do mnie by się wyżalić,ale to już zaszło za daleko. Naprawdę tak bardzo pragnę...

-Ryouta...-pogładziłem jego włosy. Wymiękłem-Bedze dobrze. Zobaczysz...-Wciąż głaskałem go spokojnie,na nic więcej nie było mnie stać. Wtulił się we mnie nie starając się nawet powstrzymać szlochu. Pochyliłem się lekko nad nim i złożyłem pocałunek na jego głowie. Podniósł ją i spojrzał mi prosto w oczy. Był w fatalnym stanie. Przekrwione oczy, czerwony nos i policzki ,po których wciąż spływały łzy . Starłem je kciukiem i uśmiechnąłem się pocieszająco. Wciąż wpatrywał się w moje oczy .Po chwil wyprostował się lekko. I ...pocałował mnie. Na początku chciałem go odepchnąć , ale usprawiedliwiłem samego siebie tym,że mogę pogorszyć jego sytuacje odpychając go w takim momencie. Widząc że się nie sprzeciwiam pogłębił pocałunek wsuwając mi język do ust. Penetrował moje podniebienie,policzki ,zęby,ocierając się raz po raz o mój język .Coraz bardziej czerwony na twarzy zacząłem powoli odpychać go od siebie. Dreszcze podniecenia przechodziły po moim całym ciele. Odsunął się ode mnie patrząc z niepewnością w oczach. Zagryzłem wargi.

-Y-Yukio...Ja..Ja przepraszam....-pokręciłem głową i spuściłem ją w dół by nie widział mojej twarzy.

-R-Ryouta...Czemu...Czemu to zrobiłeś...Czy...-znów przegryzłem mocno wargę. On za to przyłożył mi dłoń do podbródka i uniósł go lekko do góry.

-Kasamatsu-san...Kocham cię...-otworzyłem szeroko oczy niedowierzając w jego słowa.

-S-Słucham?...T-T-T-Ty K-k-k-kochasz ?!….Z-Znaczy że szanujesz?..Aahahah- przemyślałem jego każdą możliwą odpowiedz.

-Nie!Kocham cię!Naprawdę!-powiedział patrząc na mnie powarzenie,odwróciłem od razu wzrok, a on znów mnie pocałował. Na początku nie reagowałem. Nie chciałem,.ale po chwili poddałem się przyjemnym dreszczom w podbrzuszu i odwzajemniałem jego pocałunki coraz namiętniej. Ocieraliśmy się językami aż obiekt mych westchnień wsadził mi dłoń po koszule,oderwałem się od jego ust.

-K-Kise...-jęknąłem cicho nie mogąc opanować swojego głosu.

-Tak...Senpai- zamruczał mi do ucha. Całkowicie przejął sytuacje. Nie wiedziałem co się ze ma dzieje. Po chwili odsunąłem go od siebie.

-R...Ryouta....Kocham Cię....-przegryzłem znów mocno wargę ,a Kise zaśmiał się melodyjnie.

-Wiem o tym...Doskonale wiem-cmoknął mnie w usta z lekkim uśmiechem-Poczułbym się lepiej gdybyś mnie jeszcze raz pocałował-zaśmiał się na co ja uderzyłem go z pięścią w głowę.

-Zbok-mruknąłem

-W-Wyybacz..-uśmiechnął się ze łzami w oczach.


sobota, 25 maja 2013

Od zawsze.


MuraAka.Umm...Umm.Miłego czytania ;3;

Z pewnością nigdy nie zapomnę,tego momentu. Gdy powiedziałem to wreszcie na głos.

Aka-chiin -jęknąłem niechętnie-Oddaj mi jeee- spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem próbując odzyskać swoje chrupki.

-Ani mi się śni Atsushi,idź biegać to może ci oddam-powiedziała moja pierwsza i zapewne ostatnia miłość. A mianowicie,mój trener.

-Ale Aka-chin ja potrzebuje ich zjeść,inaczej nie pobiegnę-spojrzał na niego chłodnym wzrokiem i wzdychając ciężko podał mi upragnioną paczkę chrupek.

-Aka-chiiiiin ...Dzięękuuje!-wręcz rzuciłem się na niego ignorując paczkę z przysmakiem. Starałem się wykorzystać każda możliwą okazje by móc go dotknąć,przytulić,otrzeć się o niego...

--Wiem że gdybym tego nie zrobił,to byś mi nie dał spokoju.-powiedział odpychając mnie od siebie .Zabolało. Odsunąłem się od niego biorąc do rąk paczkę i podjadając powoli chrupki. Po chwili chwyciłem jednego w palce i przyłożyłem do jego ust,bez wahania uchylił wargi i uchwycił nimi chrupka oczywiście ocierając się nimi o moje palce. Przez moje ciało przeszedł przyjemny acz niepożądany w tym momencie dreszcz.

-Oiii...Aka-chiiin,chodźmy dziś do mnieeeee.-jęknąłem mu do ucha obmyślając w głowie plan.

-Przecież wiesz że mam dużo pracy.-westchnął spoglądając w moje oczy-Jak się ze wszystkim uporam to pójdziemy -ucieszyłem się -Ale teraz idź biegać z resztą-zerwałem się od razu do nich i zacząłem biegać koła dookoła sali. Po jakimś czasie Akashi ogłosił koniec treningu i nie patrząc na nikogo ruszył do swojego gabinetu. Wpełzłem już nieźle wymęczony pod prysznic i obmyłem się i ubrałem w swoje codzienne ciuchy. Po chwili zapukałem do jego gabinetu. Usłyszałem tylko ciche wejdź i otworzyłem drzwi spoglądając na niego z lekkim uśmiechem,uzupełniał papiery w pełnym skupieniu. Podszedłem do niego powoli i musnąłem go dłonią po policzku,wbrew pozorom otarł się lekko o nią przymykając oczy.

-Aka-chin...Może lepiej daj te papiery Momoi?Jesteś wykończony,pewnie znów nie spałeś całą noc.-mruknąłem będąc jednocześnie zadowolony jego reakcją i jednocześnie niezadowolony jej powodem.

-Mmm...Sam powinienem się z tym uporać ,po to tu jestem-westchnąłem ciężko.

-Widzę przecież ze padasz z nóg- mruknąłem starając się nie narażać na żadne cielesne obrażenia z jego strony.

-Atsushi...-przymknął oczy. Po chwili odetchnął głęboko wciąż ich nie otwierając.-Zawołaj ją tutaj.-i jak kazał tak zrobiłem po chwili Momoi razem ze mną przyszła do jego gabinetu. Uśmiechnęła się lekko i pogłaskała go po głowie. Zabrała od niego papiery i poklepała po ramieniu.

-Akashi-kun idź się przespać ja się wszystkim zajmę-powiedziała troskliwym,wręcz matczynym głosem. Za to ją lubiliśmy. Oczywiście czerwonowłosy przestał już reagować co oznacza że prawie śpi. Ująłem go pod pacy i chwyciłem po chwili trak że znalazł się na moich plechach.

-Oi,Aka-chin trzymaj się mocno-Lekko rozbudzony ujął mnie pod szyje i zakleszczył nogi wokół mojego pasa .Ruszyłem powoli biorąc do ręki swoją i jego torbę. Na szczęście do mojego mieszkania nie było zbyt daleko. Mieszkałem sam więc nie było problemu z rodzicami. Otworzyłem drzwi kluczem i wszedłem do środka zamykając drzwi noga,Akashi mruknął cicho a ja położyłem go delikatnie na moje łózko. Odstawiłem nasze torby i zamknąłem drzwi na klucz. Wróciłem do niego. Leżał skulony i dłonią zwinięto w pięść przy ustach,okryłem go kołdra i pogłaskałem po głowie. Wyglądał tak uroczo. Pochyliłem się nad nim i pocałowałem go w czoło .Nie obudził się,ale przewrócił na plecy ręce rozrzucając po swoich dwóch stronach. Wyglądał tak bezbronnie...Pocałowałem go delikatnie w usta,ale gdy tylko poczułem ich smak nie mogłem się powstrzymać,wpiłem się w nie liżąc delikatnie wargi,otworzył gwałtownie oczy i odepchnął mnie od siebie gwałtownie siadając

-Atsushi co ty robisz?!-krzyknął oburzony .Ale to mi już nie przeszkadzało. Wpiłem się namiętnie w jego usta penetrując podniebienie i policzki chłopaka. Nie walczył,nie oddawał pocałunku. Nie robił nic. Oderwałem się od niego z przerażeniem. Co teraz zrobi?Spojrzałem na niego uważnie. Rozszerzone oczy lekko rozwarte usta. I on mi się przypatrywał.

-Atsushi...Od jak dawna?-zapytał szeptem.

-Od zawsze...Zawsze Cię Kochałem.-mruknąłem patrząc w jego oczy.


sobota, 18 maja 2013

Namiętność.


AoKuro
No, z Daikim nie da się nie użyć nieco nieprzyzwoitych słów. Mówi się trudno cx

Tak...To mnie cholernie podniecało. To, że tylko mi pokazuje taką minę. Te oczy...Te rozwarte pociągające usta. To mój ideał.

Diabli z tym, że moim ideałem jest mężczyzna. Tak jestem gejem, no, przynajmniej na to wychodzi, w końcu osoba którą piepr...Kocham, to facet. Facet, z tak błękitnymi oczami jak jego włosy. Całkowicie beznamiętną twarzą i niesamowicie drobną posturą ciała jak na sportowca w wieku nastoletnim. Wręcz jest prawie niewidoczny. Jego twarz zawsze mnie wkurzała, aż do tej chwili. Chwili gdy pokazał mi swoje prawdziwe oblicze.

   Po meczącym treningu udaję się do szatni, tam od razu wskakuje pod prysznic, nic nie działa lepiej na spocone i przemęczone ciało niż prysznic. Dziś byłem wyjątkowo zmęczony, prawie cała noc nie spałem. A do tego ten cholerny cwel, ten diabeł Akashi, zrobił nam dziś taką mordęgę że ja pierdziu. Wyczłapałem z kabiny i ujrzałem przebierającego się niebieskowłosego. Uniosłem lekko brew, zimna woda ostudziła mnie całkowicie, ale byłem znudzony, więc ciekawy jego reakcji przejechałem zimnym jak lód palcem po jego rozgrzanym kręgosłupie. Zadrżał pod moim dotykiem i spojrzał na mnie.
    I wtedy się zaczęło. Jego twarz... Jego mina... Dosłownie, chyba pierwszy raz go takim widziałem. Lekko rozszerzone oczy i na wpół otwarte usta. Nie mogłem się powstrzymać. Pochyliłem się nad nim i pocałowałem go. Na wpółświadomy tego co robię. Ale reakcja chłopaka zaskoczyła mnie, położył mi rozgrzane dłonie na torsie próbując mnie odepchnąć. Pierwszy raz poczułem... Podniecenie. Przez sam dotyk. Spojrzałem na niego. A to przelało szale, oczy przymrużone, policzki zaczerwienione, brwi wygięte i skierowane po przekątnej w dół. Pierwszy raz go takim widziałem. Gwałtownie wpiłem się w jego usta wsuwając język do środka, nie sprzeciwiał się już, a nawet, zaczął nieudolnie oddawać pocałunek. Przesunąłem dłonią wzdłuż jego talii i pozostawiłem ją na jego biodrze lekko je masując. Pragnąłem go. Ale niestety. Usłyszeliśmy szczęk zamka. Nasz trener wychodził ze swojego gabinetu.Wystraszony odskoczyłem od drobnego chłopaka, a on chwycił swoją torbę i nakładając koszulkę na blade ciało wybiegł z szatni. Zagryzłem mocno wargi. Ten cwel wręcz zignorował moją osobę i również ruszył do wyjścia. Poddany nałożyłem na siebie ubrania i wyszedłem z pomieszczenia. Otworzyłem powoli drzwi, a w nich... Ujrzałem Tetsuye.

-Tetsu...

-Czekałem na Ciebie-powiedział tylko swoim codziennym obojętnym tonem i odwrócił się do mnie tyłem ruszając przed siebie. Prychnąłem cicho i rzuciłem się na niego zarzucając rękę na jego ramie, co prawie poskutkowało upadkiem.
-No, idziemy do mnie.- skinął głowa, to będzie długa noc.

Rozłąka.

AkaMido oneshot...
Chyba.



-No cóż. Czas się pożegnać, Shintrou.-powiedział czerwonowłosy. Jego zielonowłosy kompan wyjeżdża do europy by móc studiować medycynę zaawansowaną. Za trzy lata wróci. Trzy lata rozłąki, po sześciu latach razem. Okularnik spojrzał na niego niepewnie i złapał go za ramie przyciągając do siebie. Zamknął go w mocnym uścisku, a po chwili niepewnie pocałował jego miękkie truskawkowe usta. Akashi zamiast się odsunąć, odwzajemnił jego pocałunek namiętnie i stanowczo. Pocałunek nie trwał długo. Konduktor ogłosił, że pociąg zaraz odjeżdża. Wtedy były trener przerwał brutalnie ich pocałunek odpychając go od siebie,.

-Idź. Spóźnisz się- Powiedział i pchnął go lekko w stronę wagonu. Jego towarzysz wsiadł niepewnie patrząc na niego wzrokiem pełnym żalu. Żalu, że tak to się kończy.

-Żegnaj Shintarou.-powiedział z niewyczuwalnym dla niezajomych smutkiem w głosie.

-Nie. Do zobaczenia, Sejiuurou.- powiedział lekko drżącym głosem, a drzwi zamknęły się i pociąg odjechał. Oboje na długo nie zapomną tej rozłąki...