Nareszcie udało mi się coś z Siebie
wydusić noo! Agh może też coś wypocę tu na halloween .-.
Znowu się kłócimy. Nic nowego od
kiedy rzekomo jesteśmy razem. Akasshicchi zawsze jest taki chłodny
i nie wiem o czym myśli...A ja potrzebuje tylko trochę czułości...
Wpatrywałem się w niego uparcie czekając aż cokolwiek powie.
-Co jest..?
-...-Akashicchi!Wiesz ,ze ja nie odpuszczę!-zawziąłem się patrząc na niego. Siedzieliśmy właśnie w barze sałatkowym ,smacznie sobie jedliśmy ,a tu nagle Akashi zmarkotniał.
-Kto pyta nie błądzi ,co Ryouta?-prychnął cicho- Ale powinieneś znać mnie na tyle ,żeby wiedzieć ,że Ci nie odpowiem -powiedział również wpatrując się we mnie.
-Ale Akas..!-nie mogłem dokończyć ponieważ czerwonowłosy rzucił we mnie pomidorkiem koktajlowym. Złapałem go z wyrzutem i wsunąłem do ust. Chłopak wtedy wstał.
-Wracam do domu- mruknął tylko i wyszedł z baru.Natychmiast ruszyłem za nim również wychodząc i stając za nim.
-Przecież ja mam klucze...- powiedziałem nieco niepewny. A co jeśli będzie chciał wrócić do domu..?
-Tak,wiem Ryouta,ale idziesz ze mną prawda?-powiedział nie patrząc na mnie .Mimowolnie odetchnąłem z ulga i uśmiechnąłem się nieco. Drogę do domu przebyliśmy milcząc. Kiedy tylko otworzyłem drzwi i oboje ściągnęliśmy buty i kapitan ruszył do sypialni kładąc się na naszym łóżku.
-Akashicchi ,chcesz herbaty?-zawołałem z kuchni gotując wodę by owa herbatę zrobić samemu sobie.
-Tak,poproszę- mruknął cicho,zalałem więc dwa kubki wrzątkiem wrzucając do nich zieloną herbatę. Zaniosłem mu kubek stawiając na szafce nocnej.
-Potrzebujesz czegoś jeszcze?-zapytałem wpatrując się w jego zmęczoną twarz. On niespodziewanie złapał mnie za ramię przyciągając do siebie i całując delikatnie .Otworzyłem szeroko oczy zaraz jednak wpijając się w jego usta i odwzajemniając pocałunek. Zaczął całować namiętniej i objął mnie ramionami w karku,a ja wplotłem palce w jego czerwone włosy podgryzając z lubością jego wargi .Wbił paznokcie w moją szyje i przesunął nimi do obojczyków zmuszając mnie do cichego jęknięcia. Zacisnąłem dłoń na jego włosach ciągnąc je nieco .Oderwał się od moich ust swoje oblizując lubieżnie. Wsunąłem mu dłoń pod koszulkę jeżdżąc zimnymi palcami po jego podbrzuszu wędrując coraz wyżej. Wzdychał się nieco ,a ja zachichotałem mu w usta wsuwając język do środka. Zacząłem się bawić jego językiem pocierając o niego swoim i ssąc nieco. Odsunąłem się ściągając z niego koszulkę i uśmiechnąłem się pochylając nad nim ,liżąc jego obojczyki.
Tym razem to on wplótł mi palce we włosy ściskając mocno. Z półotwartych ust mogłem usłyszeć ciche sapanie i jęk gdy dotykałem jego palącą skórę. Tak był okropnie gorący,ale nie przejmowałem się tym za bardzo. Zjechałem językiem niżej na jego pierś i ugryzłem lekko sutek nasycając się odgłosem głośno nabieranego powietrza,zassałem się na nim jednak po chwili poczułem mocne szarpnięcie włosów przez co niezadowolony podniosłem się i spojrzałem na niego z wyrzutem. Jednak zaraz otworzyłem szeroko usta i oczy wpatrując się w zarumienionego chłopaka. Tak bezbronnego ...
-„Chyba znalazłem jego punkt erogenny”-pomyślałem tylko wciąż patrząc na niego .Zagryzłem wargi by się na niego nie rzucić jednak on sam podniósł się nieco i znów wpił w moje usta .Dłońmi zjechał do mojej tali dość niezdarnie próbując mi ściągnąć koszulkę. Pomogłem mu w tym zachwycony jego zachowaniem. Po raz pierwszy był...Taki uroczy...A ja mogłem z nim robić co chciałem.
Po tym zdarzeniu obudził mnie dźwięk
budzika. Skierowałem wzrok z dół czyli na klatkę piersiową na
której leżał chłopak. Wciąż cały czerwony. Już całkiem
rozbudzony dotknąłem wierzchem dłoni jego czoła. Rozpalone... I
wtedy powróciła do mnie szara rzeczywistość. To dlatego był
taki... rozchorował się. Pacnąłem się w głowę .Że też
wczoraj tego nie zauważyłem. Jego zachowanie .Zmiana nastroju i ta
zaczerwieniona twarz. Jak mogłem być tak ślepy!
I tak przez cały następny tydzień opiekowałem się nim jak własnym dzieckiem. A Seijiuro nie omieszkał się by to wykorzystać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz